Lanckorona to nie tylko wspaniale zachowany średniowieczny układ ulic, brukowany rynek i stojące przy nim drewniane, kryte gontem domy. To również ludzie, którzy ujęci urodą i spokojem tego miejsca porzucili dla niego pobliski, piękny przecież, Kraków.
Miejsce, w którym nawet lokalny pijak nazywany jest aniołem, a modne obecnie hasło slow-life przestaje być jedynie domeną odległej Prowansji, czy Toskanii, lecz jest czymś na wyciągnięcie ręki. Zaangażowanie i cierpliwość to słowa klucze do zrozumienia i dostrzeżenia piękna tego miejsca. Cechy te, tak obce współczesnym turystom, sprawiają że do Lanckorony nie sposób trafić przez przypadek.